Potrawy na kaca
Maria Iwaszkiewicz w swojej książce
"Gawędy o jedzeniu" w rozdziale o potrawach
na różną okazję opisuje m.in. potrawy na kaca. Jakże o nich
nie wspomnieć w okresie, gdy wokoło szaleją bale karnawałowe,
a niejeden poranek przyćmiony jest ciężkim bólem głowy. W
rozdziale tym, oprócz krótkiej charakterystyki stanów, w jakich
możemy się obudzić po hucznej zabawie, znalazło się kilka
porad oraz przepisów kulinarnych. Jedno jest pewne - "Przy
wszelkich objawach kaca występuje wstręt do jedzenia i brak
apetytu. Otóż trzeba się przemóc i koniecznie zjeść coś gorącego
zaraz z samego rana". Cóż, każdy z nas ma swoje metody
walki z "zespołem dnia następnego", ale dlaczego
nie skorzystać z czyichś doświadczeń? Może oprócz klasycznego
kapuśniaku, ogórkowej czy rosołu są inne potrawy?
Pierwszą metoda jaką proponuje Pani Maria jest wypicie
2 jajek, które wkładamy do zimnej wody i po doprowadzeniu
do wrzenia wyciągamy. Rozbijamy je do garnuszka do którego
uprzednio włożyliśmy łyżkę masła. Całość mieszamy i doprawiamy
solą i musztardą. Teraz pozostaje już tylko wypicie mikstury
jednym haustem i zapicie mocną herbatą. Nie wiem czy nawet
przy ciężkim kacu bym się zdecydował, ale.....może w tym
szaleństwie jest metoda?
Żurek niezabielany to drugi
przepis. Prosta zupka, którą przygotować możemy nawet nie
w pełni sił. Kiełbaskę (najlepiej białą), kawałek tłustego
mięsa (boczek, żeberko) zalewamy wodą. Dodajemy do tego
liść
laurowy i cebulę, po czym gotujemy pół godziny. Następnie
dolewamy żur (dostępny w każdym sklepie), doprawiamy solą,
pieprzem i gotujemy drugie pół godziny.
Zalewajka - kolejna zupa "ratująca
życie". Na kości lub kawałku mięsa gotujemy wywar wraz
z włoszczyzną, cebulą, ząbkiem czosnku (poszatkowanym lub
przeciśniętym), liściem laurowym i pieprzem. Gdy już warzywa
zaczynają mięknąć dodajemy pokrojone w kostkę surowe kartofle.
Gotujemy do momentu zmięknięcia kartofli. Następnie dolewamy
żur i raz zagotowujemy.
Kaszka na rosole - dla bardzo
słabych, którzy nie podjęliby się zgotowania nawet prostej
zupy, a jajka wydają się być nie do przyjęcia pozostaje kaszka
na rosole. Do małego rondelka przecedzamy rosół (kostka
wydaje
się być również wystarczającym rozwiązaniem) i stawiamy na
ogień. Gdy zupa jest już bardzo gorąca, sypiemy ostrożnie
kaszkę krakowską. Gotujemy jeszcze przez jakiś czas ciągle
mieszając, tak by nie powstały krupy.
Na podstawie Marii Iwaszkiewicz, "Gawędy o
jedzeniu", Wydawnictwo Kultura Życia Codziennego
"Warta",
Wa-wa 1969
|